Il n'y pas que la belle couverture du livre qui a attiré mon attention à sa sortie en France. Le nom de l'auteure m'a paru familier car ce roman considéré comme bestseller est sorti il y a quelques mois en même temps aux Etats-Unis et en Pologne. Lors de mon dernier séjour dans mon pays d'origine, j'avais l'impression de le voir partout, il faut dire que la couverture de la version polonaise est tout aussi belle. J'ai été ravie de pouvoir découvrir ce roman grâce à la dernière opération Masse Critique.
Ce livre non seulement m'a permis de combler des lacunes historiques et géographiques, il m'a aussi donné l'occasion de m'évader en voyageant entre les plages africaines de la Côte d'Or et les endroits moins accueillants de l'Alabama ou du Harlem new-yorkais. Cette saga qui s'inspire des origines de la jeune écrivaine américaine est l'histoire de deux branches d'une famille africaine. Le récit qui débute à la fin du XVIIIème siècle s'étend sur trois cents ans jusqu'à nos jours. En nous plongeant aux temps de l'esclavagisme puis du ségrégationnisme, l'écrivaine retrace les vies mouvementées et souvent tragiques des descendants de Maame qui a donné naissance à deux filles, chacune ayant vécu séparément de l'autre.
La construction originale du roman est un atout supplémentaire, on passe aisément d'un chapitre à l'autre, chacun étant consacré à l'un des membres des deux clans dont l'arbre généalogique figure au début. Je l'ai souvent consulté pour me retrouver parmi tous les protagonistes sur sept générations. J'avais parfois du mal à les quitter en sachant que je ne les retrouverai que ponctuellement ou pas du tout dans les chapitres suivants. C'est mon seul regret à la lecture du roman qui, sans être un chef-d'oeuvre, est une histoire à la fois instructive et riche en émotions que je vous conseille de découvrir.
Quatrième de couverture: XVIIIe siècle, au plus fort de la traite des esclaves. Effia et Esi naissent de la même mère, dans deux villages rivaux du Ghana. La sublime Effi a est mariée de force à un Anglais, le capitaine du Fort de Cape Coast. Leur chambre surplombe les cachots où sont enfermés les captifs qui deviendront esclaves une fois l’océan traversé. Effi a ignore que sa sœur Esi y est emprisonnée, avant d’être expédiée en Amérique où des champs de coton jusqu’à Harlem, ses enfants et petits- enfants seront inlassablement jugés pour la couleur de leur peau. La descendance d’Effia, métissée et éduquée, connaît une autre forme de souffrance : perpétuer sur place le commerce triangulaire familial puis survivre dans un pays meurtri pour des générations. Navigant brillamment entre Afrique et Amérique, Yaa Gyasi écrit le destin d’une famille à l’arbre généalogique brisé par la cruauté des hommes. Un voyage dans le temps inoubliable.
✮✮✮✮✩
"Droga do domu" i jej, przyciągająca wzrok, bardzo ładna okładka nie uszła mojej uwadze, gdy ostatniego lata przechadzałam się po polskich księgarniach. Robiąc zapasy polskich lektur, pierwszeństwo mają oczywiście rodzimi pisarze, pomyślałam więc, że ten jakby nie było światowy bestseller będzie łatwy do zdobycia również we Francji. Na ukazanie się francuskiego tłumaczenia musiałam jednak poczekać kilka miesięcy i zupełnie niedawno udało mi się szczęśliwie zdobyć promocyjny egzemplarz powieści.
Po lekturze muszę stwierdzić, że wszystkie zachwyty nad książką są jak najbardziej uzasadnione. Podróżując w czasie pomiędzy zachodnim wybrzeżem Afryki i mało przyjazną amerykańską Alabamą czy nowojorskim Harlemem, ta bogata w treść rodzinna saga pozwolila mi w przyjemny sposób uzupełnić moje historyczno-geograficzne luki począwszy od okresu handlu niewolnikami po czasy rasistowskiej segregacji.
Nawiązując do własnych korzeni ta młoda amerykańska autorka stworzyła pasjonujacą historię, kreślącą burzliwe losy potomków dwóch przyrodnich siostr, którym nigdy nie było dane się spotkać. Oryginalna konstrukcja powieści, która poświęcając każdy rozdział jednemu z członków rodziny, umożliwia swobodne przechodzenie z pokolenia na pokolenie. Umieszczone na początku drzewo genealogiczne, na które dość często zerkałam, z łatwością pozwala się odnaleźć wśród licznych bohaterów. Czasami, muszę przyznać, ciężko mi było się z nimi rozstać wiedząc, że w następnych rozdziałach pojawią się już tylko sporadycznie albo wcale.
Nie jest to może literackie arcydzieło ale ta nie rzadko bulwersująca a zarazem pouczająca pierwsza powieść Yaa Gyasi, którą przeczytałam z dużym zainteresowaniem, na pewno jest godna polecenia.
Opis Wydawnictwa Literackiego: XVIII wiek, Ghana, zachodnie wybrzeże Afryki. Dwie przyrodnie siostry mieszkają w odległych wioskach, nigdy się nie spotkały, nie wiedzą nawet o swoim istnieniu.Pierwsza z nich, Effia, poślubia angielskiego kolonizatora, dowódcę twierdzy Cape Coast Castle i żyje u boku kochającego męża. Druga, Esi, trafia do twierdzy w dramatycznych okolicznościach. Uprowadzona, wrzucona do lochu, zostaje następnie wysłana za ocean i sprzedana jako niewolnica.Yaa Gyasi, nowa gwiazda literatury amerykańskiej, z ogromnym wyczuciem i talentem opowiada dalsze losy bohaterek i ich potomków. Efektem jest niezwykła powieść, rozciągnięta w czasie na niemal 300 lat. Mroczne czasy niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, europejska kolonizacja Afryki, walka Afroamerykanów o równouprawnienie, marzenie o awansie społecznym, rodzinne tragedie, zawiść, zazdrość, chwile szczęścia i w końcu miłość - Droga do domu to wciągająca saga i prawdziwa eksplozja emocji. Powieść bardzo amerykańska, a jednocześnie pełna afrykańskiej magii.Droga do domu to debiut literacki Yaa Gyasi . Na pomysł napisania książki wpadła, gdy szukała swych korzeni w Afryce. Podczas podróży po Ghanie odwiedziła Cape Coast Castle i jak później wyznała, od razu wiedziała, że to złowrogie miejsce stanie się centrum jej opowieści. Książka wzbudziła prawdziwą sensację na Targach Książki w Londynie – prawa do wydania na podstawie samego zarysu książki zakupiło kilkanaście krajów.Powieść Droga do domu ukazuje się jednocześnie w Stanach Zjednoczonych i w Polsce.Wydawnictwo Literackie - 2016 - tlumaczenie Michal Ronikier - 412 stron
Ta critique donne envie de découvrir ce roman, je le note. Merci !
RépondreSupprimerUne belle découverte mais pas un coup de cœur.
SupprimerI ja też zachwyciłam się tą książką. Ciekawe było to, że losy amerykańskiej gałęzi rodziny wcale nie były lepsze niż tej afrykańskiej. Czyli autorka nie uległa stereotypom.
RépondreSupprimerGdzies czytalam, ze zarzucano jej powierzchowne potraktowanie problemu niewolnictwa. Ja wcale tak nie uwazam, a nawet gdyby, wedlug mnie rola literatury jest sugerowanie, sklanianie do refleksji, a jezeli ktos ma ochote na zglebienie tematu, zawsze moze uciec sie do specjalistycznych publikacji.
Supprimerce titre me fait très envie! tu confirmes ;-)
RépondreSupprimerOui, je trouve que c'est un bon premier roman.
SupprimerDéjà vu sur d'autres blogs, j'ai déjà noté ce titre. Et puis quelle belle couverture !
RépondreSupprimerC'est vrai, on le voit un peu partout.
Supprimerje le vois partout en ce moment ! encore il y a deux jours en déplacement à Toulouse, j'ai vu une femme le lire dans un restaurant! j'adore cette couverture, elle est vraiment très attirante
RépondreSupprimerLa belle couverture est à l'image du contenu, riche et captivant.
SupprimerJe préfère la couverture polonaise, mais je me contenterai de la version française !
RépondreSupprimerPour être tout à fait sincère, j'ai aussi un petit penchant pour la couverture polonaise ;-)
Supprimerj'avais déjà noté No home, tu confirmes. Chouette!
RépondreSupprimerJ'espère qu'il te plaira.
SupprimerC'est le 2e avis très positif que je lis sur ce titre, dont la thématique m'intéresse beaucoup... je note !
RépondreSupprimerEffectivement, ce roman a été plutôt bien accueilli.
Supprimer